Artykuł ukazał się w Biuletynie Informacyjnym Okręgowej Izby Radców Prawnych w Krakowie
https://oirp.krakow.pl/media/bac14d6cd491404c82e46daaf49d82b4/krakow_grudzien.pdf
- Panie mecenasie, jakie mam
szanse na wygraną w sądzie?
To pytanie usłyszało zapewne
wielu radców prawnych i to często już po pobieżnym omówieniu problemu przez
klienta. Ja na wszelki wypadek staram się je uprzedzać i jak najszybciej
informuję mojego rozmówcę, iż z reguły nie podejmuję się szacowania
prawdopodobieństwa sukcesu, a już na pewno nie przed dokładnym zapoznaniem się
z ewentualną dokumentacją sprawy (o ile takowa w ogóle istnieje). A jeżeli już
to się uda, to, omawiam po prostu argumenty przemawiające na korzyść jak i na
niekorzyść mocodawcy. To przecież na tej podstawie klient samodzielnie (na
szczęście dla pełnomocnika) musi podjąć decyzję. Klient musi więc poznać
wszelkie możliwe korzyści i możliwe zagrożenia związane z prowadzeniem
konkretnej sprawy.
- A ile to będzie kosztowało? To pytanie
pada w następnej kolejności. Odpowiedź na nie też jest trudna, gdyż oprócz bezpośrednich
kosztów postępowania, które akurat są łatwe do wyliczenia) należy zwrócić uwagę
na koszty uboczne. A to koszty dojazdu do sądu, (bywa, że przelotu), czasem
konieczny jest nocleg, czas przeznaczony na rozprawy, czas poświęcony na
zaangażowanie personelu klienta w przygotowanie dokumentacji. To wszystko to
przecież konkretne pieniądze, których klient nie odzyska nawet w przypadku
wygrania sprawy i otrzymania wszystkich możliwych dochodzonych na drodze postępowania
sądowego należności.
A co istotne – koszty - to nie
wszystkie niedogodności. Problemem jest przede wszystkim czas. Pełnomocnicy i
ich klienci narzekają, że postępowanie w sądzie trwa zbyt długo. Ale zwrócić
należy uwagę, iż z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2015 r. do
sądów powszechnych wpłynęło
15
156 076 spraw (z czego 14 135 758 do sądów rejonowych).
Spraw cywilnych rozpatrywanych w postępowaniu nakazowym i upominawczym było tylko
3 360 389 (w tym
2
126 922 rozpatrzone w EPU.) Z 1 657 179 spraw gospodarczych, w
postępowaniu nakazowym i upominawczym było prowadzone 583 908 (w tym 320 810 w EPU).
Jednym słowem sporo tego.
Na czas trwania postępowania (poza samą ilością spraw wpływających do
sądów) ma z kolei wpływ mnóstwo czynników mniej lub bardziej zależnych od
strony i jej pełnomocnika.
Czy zatem sądu należy unikać szukając innej drogi?
I tu pada standardowa odpowiedź prawnika – to zależy.
Niestety nadal mam do czynienia z osobami, które uważają, że dopóki nie
dostaną prawomocnego wyroku, dopóty nie musza regulować należności za uzyskane
towary, usługi itp. Odmawiają wszelkiego kontaktu, nie odpowiadają na próby
polubownego rozwiązania sporu. Jednym słowem nie chcą się w żadnym wypadku
porozumieć.
W takiej sytuacji bez wsparcia wymiaru sprawiedliwości może nie udać się
osiągnięcie założonego przez klienta celu. A to właśnie cel, który chce
osiągnąć klient, decyduje o strategii, którą pełnomocnik powinien zaproponować.
A jak to się ma do mediacji, która to przecież jest tematem niniejszego
artykułu.
Moim zdaniem pełnomocnik często ogranicza się do podejmowania mniej lub
bardziej skutecznych działań zmierzających do wykazania, która ze stron sporu
ma rację. Tymczasem bardziej istotna jest odpowiedź na pytanie, – jakie
interesy mają strony sporu? I co leży u jego podstaw?
Pamiętajmy, że sąd jedynie rozstrzyga – w granicach obowiązującego prawa
– która ze stron ma rację. A może właściwsze byłoby stwierdzenie, że rozstrzyga
która ze stron potrafiła udowodnić, że ma rację.
Tak czy inaczej, z chwilą uzyskania prawomocnego orzeczenia, z punktu
widzenia pełnomocnika - co do zasady - mamy sprawę zakończoną. Niejednokrotnie
rola pełnomocnika się na tym jednak nie kończy, gdyż pozostaje kwestia
wyegzekwowania dochodzonych roszczeń.
Warto jednak zastanowić się nad tym jaki wpływ postępowanie sądowe ma na
relacje pomiędzy stronami sporu. Czy rozstrzygnięcie sprawy przez sąd umożliwi
dalszą współpracę zwaśnionych przedsiębiorców, odbudowę dotychczasowych relacji
towarzyskich czy rodzinnych?
To wszystko moim zdaniem powinien przeanalizować pełnomocnik, który
otrzymuje konkretną sprawę.
Może bowiem okazać się, że racja nie jest najważniejsza. Że klientowi nie
zależy na rozgłosie, a za to istotny jest czas, poufność postępowania, utrzymanie
prawidłowych relacji z drugą stroną. W takim przypadku pełnomocnik powinien
zastanowić się czy nie warto zasugerować zleceniodawcy skorzystania z
alternatywnej metody rozwiązywania sporów jaką jest np. postępowanie mediacyjne.
Chociaż wydaje się, że mediacja idzie dalej i jest metodą nie tyle
rozwiązywania sporów, co konfliktów leżących u ich podstaw. Mediacja daje przecież
stronom szanse nie tylko „nieantagonizowania wzajemnych stosunków”, ale i
możliwość ich poprawy.
Jeżeli chodzi o poufność postępowania mediacyjnego, to należy pamiętać, że
zgodnie z postanowieniami kodeksu postępowania cywilnego postępowanie
mediacyjne nie jest jawne. Ponadto
zarówno mediator,
strony, jak i inne osoby biorące udział w postępowaniu mediacyjnym są
obowiązane zachować w tajemnicy fakty, o których dowiedziały się w związku z
prowadzeniem mediacji. Co istotne, a być może najważniejsze
- powoływanie się w toku postępowania przed sądem lub
sądem polubownym na propozycje ugodowe, propozycje wzajemnych ustępstw lub inne
oświadczenia składane w postępowaniu mediacyjnym jest bezskuteczne.
Z powyższego wynika, że pierwszym zadaniem pełnomocnika jest wskazaniem
potencjalnej drogi, służącej do osiągnięcia celu klienta i zaspokojenia jego
interesu.
Przed wyborem owej drogi warto jednak przeprowadzić swoistą analizę SWAT sytuacji,
w której znajduje się klient i zadać następujące pytania:
Ø Czy środki dowodowe, którymi dysponujemy są
wystarczające, czy jest możliwość uzyskania nowych dowodów?
Ø Jakie będą koszty postępowania?
Ø Jak długo będzie trwało postępowanie?
Ø Czy korzystne rozstrzygnięcie zaspokaja
roszczenia klienta czy też będzie potrzeba prowadzenia postępowania
egzekucyjnego i jakie są szanse wyegzekwowania roszczenia?
Z mojego doświadczenia wynika, że część pełnomocników obawia się, że
zgoda na mediację stanowi niejako przyznanie się do tego, że nie jesteśmy pewni
swoich racji, że nie jesteśmy pewni wygranej. A przecież każdy chce wygrywać, nieprawdaż?
Niektórzy obawiają się, że ich rola zostanie zmarginalizowana do roli
biernego obserwatora. Że to mediator będzie rządził.
Tak jednak nie jest.
Mediator faktycznie niejako „zarządza konfliktem”, ale przecież konflikt „należy”
tylko i wyłącznie do stron. A każda ze stron przekonana o profesjonalizmie
swojego pełnomocnika nie podejmie żadnej decyzji bez konsultacji z nim.
Część radców prawnych może obawiać się, że postępowanie mediacyjne będzie
miało wpływ na ich wynagrodzenie, a konkretnie, że będzie ono niższe, niż w
przypadku procesu.
Obawy te nie są słuszne. Klient powinien zdać sobie sprawę, iż
doprowadzenie sprawy do końca (zakładanego celu) nienależnie od metody, powinno
wiązać się z zapłatą należytego wynagrodzenia. Jeżeli sobie sprawy nie zdaje to
należy mu to uświadomić.
Można zastanowić się jakie będą różnice w wynagrodzeniu pełnomocnika w
postępowaniu sądowym i mediacyjnym w zależności od sposobu rozliczeń.
Jeżeli umówimy się na stawkę godzinową, to wynagrodzenie może być bardzo
podobne.
Co prawda czas postępowania mediacyjnego jest z pewnością krótszy od
samego postępowania sądowego, jednak czasochłonne jest samo przygotowanie się
do mediacji, o czym będzie mowa poniżej. W przypadku uzgodnienia dodatkowej
premii za sukces, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w łączącej radcę prawnego i
klienta umowie, zawrzeć postanowienie, iż dotyczy to również przypadku zawarcia
ugody.
Zwracam też uwagę, iż nawet obniżenie wynagrodzenia, z punktu widzenia
pełnomocnika, może mieć sporo korzyści. Jeżeli uda się doprowadzić do
szczęśliwego zakończenia sprawy (spełnienia oczekiwań klienta) w krótszym
czasie niż przewidzianym dla postępowania sądowego i po niższych kosztach
zyskamy być może stałego klienta, który opowie o nas swoim kontrahentom,
znajomym itd. Nie trzeba przecież wspominać jak istotna jest ta kwestia.
Wracając jednak do tematu przygotowania się do posiedzenia mediacyjnego.
Strony rzadko zdają sobie sprawę z tego jak jest to istotne. Skutkuje to
tym, że podczas posiedzeń mediacyjnych zdarza się, że strony tak naprawdę nie
wiedzą czego chcą. Ich propozycje są chaotyczne, nieprzemyślane, wymyślane na
bieżąco. Jednym słowem bywa regułą, że strony przychodzą na mediacje
nieprzygotowane.
I tu przyda się pełnomocnik, który wspólnie z klientem ustali
najistotniejsze kwestie:
Ø
Jaki jest cel postępowania, czego oczekuje
klient, na czym mu naprawdę zależy (proszę pamiętać, że nie chodzi tu tylko o
roszczenia w znaczeniu prawnym, czasem może chodzić o zwykłe słowo
„przepraszam”, odwiedziny schorowanej matki, itd.
Ø
Czy dla klienta ważna jest poufność,
nieujawnienie sprawy
Ø
Czy klient chce utrzymać bądź naprawić relacje z
drugą stroną lub z pozostałymi stronami
Ø
Jaki wpływ ma sprawa na bieżącą działalność
klienta i na jego dalsze plany bądź działalność?
Ø
Czy roszczenie jest jedno, kilka, czy są podzielne?
a jeżeli jest kilka spraw, które należy uregulować, to które z nich są najważniejsze, które mniej istotne, a które
można pominąć?
Pełnomocnik powinien również
omówić potencjalne korzyści związane z zawarciem ugody oraz możliwe najgorsze konsekwencje
związane z brakiem porozumienia.
Ponadto klient powinien otrzymać
wyczerpujące informacje na temat samego przebiegu postępowania mediacyjnego,
sposobu zachowania podczas spotkań, formułowania propozycji. Pełnomocnik
powinien też poinformować o tym, na czym polega sama mediacja, jaka jest rola
mediatora, pełnomocnika i jak należy się zachować podczas posiedzenia. Klient
powinien zdawać sobie sprawę, iż w miarę możliwości należy powstrzymywać się od
wszelkich wypowiedzi mogących obrażać i krytykować drugą stronę. Klient
powinien wypowiadać wprost swoje oczekiwania, nie powinien jednak pod adresem
drugiej strony formułować wypowiedzi mogących sprawić przykrość lub wywołać złość.
Niestety wiele mediacji zostało bezpowrotnie przerwanych po wypowiedziach typu:
„Ty oszuście”, „złodzieju” itp. To oczywiste, że opanowanie może być trudne,
jednak staje się łatwiejsze, gdy pełnomocnik odpowiednio wcześnie „przepracuje”
z klientem ten temat.
Warto też wskazać jakie są koszty
postępowania mediacyjnego. Należy pamiętać, że obecnie do niezbędnych kosztów
procesu zalicza się również koszty mediacji prowadzonej na skutek skierowania
przez sąd.
I nawet gdy postępowanie cywilne zostanie
wszczęte w ciągu trzech miesięcy od dnia zakończenia mediacji, która nie
została zakończona ugodą albo w ciągu trzech miesięcy od dnia uprawomocnienia
się postanowienia o odmowie zatwierdzenia ugody przez sąd, do niezbędnych
kosztów procesu zaliczy się także koszty mediacji w wysokości
nieprzekraczającej czwartej części opłaty. Jak wiadomo koszty mediacji
prowadzonej na skutek skierowania przez sąd i zakończonej ugodą znosi się
wzajemnie, jeżeli strony nie postanowiły inaczej. Należy też pamiętać, że sąd z
urzędu zwraca stronie trzy czwarte uiszczonej opłaty od pisma wszczynającego
postępowanie w pierwszej instancji oraz zarzutów od nakazu zapłaty, jeżeli w
toku postępowania sądowego zawarto ugodę przed mediatorem po rozpoczęciu
rozprawy.
Informacje te z pewnością zostaną
przekazane przez mediatora, który szczegółowo omówi zasady postępowania, ale w
przypadku potwierdzenia przez mediatora informacji już wcześniej uzyskanych od
swojego pełnomocnika, klient będzie przekonany o prawidłowości swojego wyboru
co do osoby pełnomocnika.
Zadaniem pełnomocnika, co wynika
z powyższych rozważań, będzie więc m. in. pomoc w precyzyjnym sformułowaniu swoich
oczekiwań i propozycji.
Ponieważ każda ze stron ma wpływ
na wybór osoby mediatora, pełnomocnik powinien upewnić się, że postępowanie
mediacyjne będzie prowadziła osoba kompetentna, niezależna i gwarantująca
poufność postępowania, a w razie jakichkolwiek wątpliwości powinien zwrócić
klientowi uwagę na konieczność zmiany osoby mediatora.
Skoro mediacja ma doprowadzić do
rozwiązania konfliktu leżącego u podstaw danej sprawy, a pomóc ma w tym osoba
bezstronnego mediatora, to można zastanowić się czy udział profesjonalnego
pełnomocnika w mediacji jest w ogóle konieczny. Niekiedy mediatorzy obawiają
się, że udział pełnomocników wręcz uniemożliwia zawarcie ugody. Wynika to z
tego, że niekiedy pełnomocnicy obawiają się, iż mediatorzy niejako „odbierają
im klienta”. Faktycznie spotkałem się z takimi opiniami radców czy adwokatów.
Opinie te jednak nie są słuszne. Mediator nie zastąpi pełnomocnika, a
pełnomocnik mediatora. Wręcz przeciwnie osoby te powinny w miarę możliwości
współdziałać, gdyż ich cel jest tożsamy. Zarówno mediator jak i pełnomocnik
powinni dążyć do rozwiązania konfliktu.
Czy zatem obecność pełnomocnika
jest konieczna podczas posiedzenia? Nie. Z pewnością nie jest, ale dobrze
przygotowany pełnomocnik, który dobrze przygotował swojego klienta gwarantuje
sprawne prowadzenie postępowania. Z reguły klient w obecności pełnomocnika
czuje się po prostu bezpieczniej.
Pełnomocnik ma czuwać i pilnować
interesów klienta. Ale musi pamiętać, że konflikt i ewentualna ugoda to sprawa
klienta. Co prawda klient będzie pytał co ma robić, jaką decyzję podjąć i
słusznie, ale to on podejmuje decyzję. Z reguły nawet jak strony dojdą do
wstępnego porozumienia, to nie podpisują od razu ugody. Wydaje się rozsądnym ze
strony mediatora, aby w przypadku uzgodnienie stanowiska stron przedstawić im
projekt ugody do konsultacji, tak aby mogły właśnie ze swoimi pełnomocnikami
zastanowić się nad jej zapisami. Z reguły mediator wyznacza na to około 7 dni.
W tym czasie klient ma czas ochłonąć i na spokojnie przemyśleć jeszcze raz
swoje stanowisko. Zdarza się bowiem, że strona pod wpływem silnego wzburzenia,
czy też niejako pod silną presją drugiej strony zgadza się na rozwiązania
rażąco naruszające jej interes. Wówczas mediator powinien odpowiednio
zareagować i przerwać sesję i wyznaczyć kolejny jej termin lub wyznaczyć czas
na ewentualną konsultację projektu ugody. Gdy mediacja odbywała się w obecności
pełnomocnika, z pewnością odpowiednio wcześnie zauważyłby, że klient znalazł
się w niekomfortowej sytuacji i poprosiłby o przerwę na przemyślenie sprawy.
Duże znaczenie ma też udział pełnomocnika
podczas przygotowywania projektu ugody i jego późniejszej analizy.
Nie każdy mediator jest
prawnikiem i nie zawsze jest w stanie przygotować ugodę, która może następnie
zostać zatwierdzona przez sąd. A przecież niekiedy pojawia się konieczność
wyegzekwowania jej postanowień.
Pełnomocnik powinien zatem
dokładnie sprawdzić jej zapisy i ewentualnie zaproponować takie korekty, które
po akceptacji obu stron umożliwią jej późniejsze zatwierdzenie.
A co jeżeli nie dojdzie do
zawarcia ugody? Z mojego doświadczenia wynika, że nawet jeżeli nie dojdzie do zawarcia
ugody w toku postępowania mediacyjnego, to o ile zostało ono prawidłowo
przeprowadzone, to ułatwia zawarcie ugody przed sądem i prowadzi do złagodzenia
postaw stron.
Podsumowując, w mojej opinii
pełnomocnik w toku postępowania mediacyjnego wcale nie odgrywa mniejszej roli
niż w klasycznym postępowaniu sądowym, a interes klienta wyznacza kierunek jego
działania.
Zatem zachęcam do korzystania z
tej możliwości załatwienia sprawy.